Nic o mnie beze mnie

, ,

Podobno jeśli czegoś lub kogoś nie ma w Internecie, to to nie istnieje. Jeśli szukamy informacji o zespołach, instytucjach czy osobach nimi zarządzających, to:

  1. sprawdzamy w wyszukiwarce internetowej i w mediach społecznościowych,
  2. “zasięgamy języka” u znajomych,
  3. szukamy w książkach.

Mało kto ma ten zaszczyt mieć swoją biografię w wersji drukowanej, punkt trzeci zatem pomijam. O dyrektorach instytucji kultury też poszukuje się informacji – czy są ciekawi we współpracy, jakie mają sukcesy, zainteresowania. O ile w działaniach, w tak zwanym realu, zwykle dbamy o to, aby pokazywać się jak najkorzystniej, o tyle już w mediach społecznościowych popełniamy dwa zasadnicze błędy:

  1. nie ma nas w nich,
  2. profile są prowadzone tak kiepsko, że czasami byłoby lepiej, gdyby ich nie było.

 

Dla tych, którzy nie chcą mieć konta w “społecznościówkach”, bo chcą zachować prywatność, mam smutną wiadomość – na stanowisku dyrektorskim w instytucjach kultury to praktycznie niemożliwe. Przykład? Proszę bardzo. Coroczne oświadczenia majątkowe (przy okazji – jest kwiecień, w tym roku składamy oświadczenia majątkowe do 2 maja!). Nie trzeba być wnikliwym czytelnikiem, żeby z tego jednego dokumentu poznać status materialny, roczne dochody, datę i miejsce urodzenia, stan cywilny, nawet liczbę dzieci kadry zarządzającej. Ewentualną tajemnicą może pozostać numer buta. Niektórzy przyjaciele tyle o sobie nie wiedzą, co obcy ludzie mogą wyczytać z Twojego oświadczenia zamieszczonego w Biuletynie Informacji Publicznej.

Inna popularna argumentacja, jaką często słyszę – “nie chcę, żeby inni oglądali moje zdjęcia z wakacji albo zdjęcia moich dzieci”. Zasadnicze pytanie brzmi:  kto każe Ci wrzucać zdjęcia z wakacji? Albo zdjęcia najnowszego obiadu? To Ty przecież zamieszczasz te zdjęcia i Ty decydujesz, co chcesz pokazać odbiorcy – chyba że ktoś włamał się na Twoje konto lub podaje się za Ciebie, ale to już inna kwestia.

 

Zacznijmy od tego – czemu ma służyć Twój profil w mediach społecznościowych? Jak chcesz siebie w nich pokazać? Nie mam nic przeciwko zamieszczaniu zdjęć z wakacji, tylko trzeba to robić z głową. Jeśli chcesz je zamieszczać tylko dla znajomych i rodziny, załóż konto prywatne, bez ogólnego dostępu. Jeśli chcesz podzielić się informacją o swoim hobby, dokonaniach, sukcesach – człowieku, chwal się! Nie warto też zdawać się wyłącznie na przypadkowe wpisy innych osób – oznaczanie na cudzych zdjęciach, wpisy na naszej tablicy – warto monitorować treści, gdzie pojawia się nasze nazwisko. 

Pisząc wcześniej o kiepsko prowadzonych profilach, miałam na myśli kilka zjawisk. Zachęcam we wpisach na blogu i podczas warsztatów, żeby dbać o swój wizerunek dyrektora profesjonalisty, osoby z doświadczeniem, merytorycznej, z klasą. Czar pryska po wejściu na profil np. na Facebooku – brokatowe, migoczące kwiatuszki, ziewające pieski, mrugające kotki i tony przekopiowanych linków do nie wiadomo czego, łańcuszki i zdjęcie z wakacji w pozie leniwej kocicy lub śniętego kota. Czy takie treści chcesz puszczać w świat i być postrzegana lub postrzegany przez ich pryzmat? Sam sobie na to pytanie odpowiedz.

Jeśli uważasz, że warto coś zmienić, zacznij od zdjęcia profilowego i zdjęcia w tle – właśnie, bo ich brak to też nagminne zjawisko. Tak samo niepoważnie brzmi, jeśli np. Janina Kowalska nazywa się Niuniusią albo inną Ja Sią bez nazwiska.

Media społecznościowe to świetne miejsce do promocji wydarzeń i szkoda by było, żeby nie korzystać z tego sposobu. Pomyśl, może konto warto potraktować jako miejsce informowania o własnych działaniach? Zatem też tych w instytucji kultury? Wiesz, oficjalny profil biblioteki, muzeum, czy domu kultury zamieszcza komunikaty, które trafiają do pewnej grupy odbiorców. Nie jest tajemnicą, że np. Facebook tnie zasięgi i przy bezpłatnych postach dociera on do kilku procent lubiących profil. Jeśli na swoim prywatnym, ale ogólnodostępnym profilu także zamieścisz informację, ma szansę dotrzeć do kilku nowych osób. Narzekamy, że młodzi ludzie tylko siedzą w tym Internecie i nie czytają plakatów, ulotek, folderów itp. Będąc członkiem społeczności internetowej, masz świetną okazję dotrzeć do tej grupy odbiorców. Chociaż jeśli chodzi np. o Facebooka, to spotkasz tu wszelkie grupy wiekowe. Tylko pamiętaj o ważnej zasadzie (o zgrozo!) – dużo obrazków, mało napisów. 

Warto też złapać proporcje między treściami własnymi, a udostępnieniami. Trafiają się profile dyrektorów, którzy nie zamieszczają nic własnego. Zrobienie “Udostępnij” bez żadnego komentarza i wypuszczanie w świat tylko takich działań powoduje, że profil jest nieatrakcyjny i same udostępnienia też wpływają na postrzeganie profilu. Warto przekazywać dalej ciekawe treści, niemniej warto przy tym wyjaśnić, dlaczego akurat ten artykuł czy zdjęcie jest warte uwagi. I dawać w głównej mierze własne treści.

 

O portalach społecznościowych można dyskutować długo i zawile. Zachęcam, żeby nie demonizować tej formy promocji i kontaktu oraz wykorzystywać ją do dobrych celów. To niezły sposób na promocję i pokazanie Twojego  spójnego wizerunku jako szefa.

 

 

Moim miejscom w sieci może daleko do ideału, ale są i nawet przynoszą pewne efekty.

Zajrzyj i polub 🙂

https://www.facebook.com/kulturanaczasiepl/

https://www.instagram.com/kulturanaczasie.pl

Nic o mnie beze mnie.

 

 

 

Kultura na Czasie
Anna Rudnicka

58-100 Świdnica,
ul. M. Kopernika 25/7

NIP:

8821983189

REGON:

524920551

W czym mogę Ci pomóc?

Telefon:

+48 605 925 386

Mail:

info@kulturanaczasie.pl

Znajdź mnie w mediach społecznościowych!

Regulamin sklepu internetowego

Polityka prywatności

Copyright © 2024 wsparcie adito.pl