Dotychczas na zadawane mi pytania byłam w stanie udzielić precyzyjnej odpowiedzi: tak, nie, albo odpowiadając, “to zależy”, przedstawiam wersje zależne od okoliczności. Od roku z okładem coraz częściej odpowiadam, “nie wiem”.
Jak działać i planować w warunkach ciągłej niepewności?
Zastanawiałam się ostatnio w gronie szefów instytucji kultury, która sytuacja jest korzystniejsza do startu na stanowisku dyrektora – gdy jesteś osobą z zewnątrz, czy gdy awansujesz spośród załogi? Obie opcje mają swoje zalety, ale też mnóstwo wad. Ale niezależnie od tego, skąd się wywodzisz, na wszystkich czekają te same pułapki. Bo dyrektor instytucji z krótkim stażem albo ma wbudowany kompas, który wskazuje mu prawidłowy kierunek działań, unikanie kłopotliwych sytuacji i dyplomatyczne zachowanie, albo uczy się na błędach. Swoich lub cudzych.
Robiłam jakiś czas temu ankietę, bo chciałam poznać swoich czytelników. Okazało się, że czytelnik to tak naprawdę czytelniczka, w dość sprecyzowanym wieku, zamieszkująca konkretne miejscowości. Zresztą – tu jest ten tekst, jeśli chcesz go sobie przypomnieć: https://kulturanaczasie.pl/ankieta
W ostatnich dniach temat kobiet to najgłośniejsza sprawa w kraju. I choć blog jest o zarządzaniu, planowaniu, organizowaniu dyrektorów instytucji kultury niezależnie od płci, to głównymi odbiorczyniami moich komunikatów jesteście Wy, dziewczyny. Byłoby hipokryzją przemilczanie tego, co się aktualnie dzieje, a wrzucanie zdjęć właśnie czytanych książek i pisanie tekstów jak zintegrować zespół, w takich okolicznościach brzmi głupio i bez znaczenia.
Ponieważ w sprawach kobiet najczęściej wypowiadają się mężczyźni i oni wiedzą na nasz temat najwięcej, to opisana poniżej historia będzie z cyklu tych męskich, bo nic tak nie objaśnia świata mężczyznom jak sprawy, z którymi mają na co dzień do czynienia, a nie rzeczy z cyklu “wyobraź sobie” albo “wczuj się w sytuację”. W myśl zasady – kobiety są z ogrodu, a mężczyźni z garażu – przykład motoryzacyjny.