Tak jak na jesień pojawia się zwiększona liczba reklam syropów i tabletek na odporność, tak mniej więcej w okolicach Nowego Roku jesteśmy bombardowani komunikatami o wspaniałych dietach, programach treningowych, jedzeniu w pudełkach. Bo skoro Nowy Rok, to tez szereg postanowień noworocznych, zaczynających się często od słów “schudnę” (dopisać cyfrę).
Nieubłaganie zbliżają się Święta Bożego Narodzenia, tak jak Jadźka Kargulowa nieuchronnie szła do pełnoletności. Klimat mają robić dekoracje, światełka, komedie romantyczne, George i Mariah, sweterki z bałwankiem, ogień w kominku i kubek gorącej czekolady. Ta czekolada mnie natchnęła do poniższego wpisu.
Czytam sobie, czytam i trafiam na różne ciekawostki. A to szefowie skarżą się na pracowników, a to pracownicy na szefów. Każdy zapewne ma absolutną rację co do adwersarza. A cóż w tym ciekawego, pomyślisz sobie, przecież tak jest cały czas, czemu tu się dziwić. Chodzi o docenianie albo przypisywanie sobie zasług.
Zacznę od tego, że jestem z nas dumna.
Moja babcia, która pochodzi z Kresów, oglądając obecne doniesienia telewizyjne, cały czas powtarza, że wszystko jej się przypomina, gdy to ona była dzieckiem i trwała II wojna – te naloty, hałas, huk, wybuchy, chowanie się w piwnicach. Tylko oni nie mieli gdzie uciekać. A tu jest pomoc. I nadzieja.
To, co teraz obserwujemy, postawę mieszkańców Polski, jak ruszyli do pomocy, te oddolne inicjatywy to dowód na to, że generalnie ludzie umieją się dogadać, o ile nie wmiesza się duża polityka.