Czytanie książek rozwija, daje teorię, ale najlepsze przykłady z zarządzania daje życie codzienne.
W cukierni byłam świadkiem takiej sceny.
Młoda stażem pracownica niosła kawałek ciasta, który wypatrzyła sobie klientka. Kawałek był spory, do tego ciasto było z tych, co to trzeba pakować delikatnie i sposobem, bo wyjdzie miazga. Całą scenę najpierw obserwowała, a potem postanowiła się włączyć starsza stażem koleżanka. Pierwsza reakcja tej starszej koleżanki to było – “co Ty robisz?”, następnie przeszła do dawania rad “połóż na podkładce, ale z drugiej strony, bardziej na prawo” itp. Pracownica dalej “robiła po swojemu”. I zmierzając do puenty, a zarazem kończąc monolog tej starszej koleżanki: “a, tak to sobie wymyśliłaś. Dobrze pomyślane, niepotrzebnie się wtrąciłam, przepraszam”.
Co mnie ujęło w tej scenie? Pracownik z doświadczeniem ma pierwszy odruch, żeby dać dobrą radę, bo się zna z racji stażu pracy. Obserwuje wykonywanie zadania i widzi metodę, której sam nie stosuje. Efekt okazał się pomyślny i nie dość, że publicznie docenił za kreatywność, to jeszcze przeprosił za ingerencję w proces. A jednocześnie zewnętrzny obserwator widzi, że obu zależy na firmie i jakości wykonania zadania. Z tym że każdemu na swój sposób poniekąd.
Przypomniała mi się ta scena w kontekście aktualnych trendów panujących na rynku pracy.
Oprócz Boomerów, Pokolenia X i Y pełnoprawnym uczestnikiem rynku pracy stają się Zetki, czyli ludzie urodzeni po roku 1995, lub wg innych źródeł – po 1997 roku, a nawet po 2000 roku, stąd też nazwa post millenialsi. Ludzie, o których mówi się, że tworzą nie tylko lukę, a wręcz przepaść generacyjną. Ludzie mediów społecznościowych, realiści z obawami o przyszłość (kwestie ochrony środowiska), wszystko chcą wiedzieć natychmiast, w tym mieć komunikat zwrotny o swojej pracy. Poszukują, testują, smakują. Work life balance to nie jest tylko zlepek słów w obcym języku. Uczymy się Zetek i uczymy się od Zetek, bo to nowa jakość. Zwłaszcza w zderzeniu z pozostałymi pokoleniami na rynku pracy.
I mieszając ten koktajl zagadnień – czy to nie miłe, usłyszeć, że ktoś się wycofuje ze swoją opinią i do tego przeprasza za błędne mniemanie? Publicznie? Ktoś starszy stażem i być może ważniejszy w hierarchii firmy?
No właśnie, dlaczego tak często mamy obawy przed publicznym pochwaleniem kogoś za ciekawe pomysły, dobrze wykonaną pracę, dbanie o innych? Na przykład wśród Pokolenia Z najczęściej podawanym powodem odejścia z pracy jest wskazywanie na brak szacunku u przełożonych i starszych stażem pracowników oraz brak szybkiej informacji zwrotnej o wykonywanych działaniach – bo ocena pracownika raz w roku to zdecydowanie nie to.
A jak jest u Ciebie? Daj znać w komentarzu.
4 komentarze
Rozumiem Twój punkt widzenia, jednak sama spotkałam się z czymś zgoła innym. Mam za sobą doświadczenie bycia „byłym” dyrektorem- wrzuconym do kosza na śmieci. Ostratyzm w pełnym rozkwicie- brak przyznawania zastępstw, goły etat, milknące rozmowy. Okropność.
Bardzo Ci współczuję…
Mogę opowiedzieć o młodej pracownicy biblioteki, która jest tak asertywna, że nie wypełnia próśb kierowniczki. Nie, bo nie. Byłam świadkiem takiej sytuacji. Z korkowej tablicy odpadł duży rysunek konkursowy zrobiony przez przedszkolaki. Kierowniczka bardzo grzecznie poprosiła o pomoc, na co młoda siadła w pokoju socjalnym ze swoją książką, nie reagujac. Przyszła 15 minut przed pracą, więc nie zamierzała zaczynać wcześniej. Dramat. Byłam tam gościem, który oniemiał z wrażenia…”Młoda” ma status osoby niepełnosprawnej fizycznie, więc jest dla dyrekcji cennym pracownikiem. Co robić?
Chciałam pokazać przykład, że jak ktoś pracuje dobrze i innowacyjnie, to fajnie go publicznie pochwalić.
Przykładów zachowań asertywnych w złym znaczeniu mam na pęczki, chciałam wzmocnić jakąś pozytywną opowieścią po prostu…